Nie jestem wrogiem tego serialu. Wręcz przeciwnie. Kocham ten klimat i łykam dzielnie mniejsze i większe banialuki, "niedoskonałości/nieścisłości", lub inne niewiarygodne sceny/wydarzenia, bo sprawia on mi pewną przyjemność.
Ale powiedzcie mi, jakim cudem ten ledwo żywy starzec, przytwierdzony do skalnej ściany za ręce łańcuchami kilka metrów dalej, rzucił do środka studni, grubą, kilu/nastu metrową linę i jeszcze przytwierdził ją na obrzeżach tej studni, tak, żeby szeryf mógł się wspinać i wydostać na zewnątrz??!
Jak on to zrobił? - Jajami, za przeproszeniem?
A szeryf po wyjściu, rzucił się do jego ratowania: "ty mi pomogłeś, to i ja ci pomogę" bez ani jednego pytania, jak on to zrobił?
No na serio?
Myślę (mam nadzieję) , że wyjaśni się to w kolejnych odcinkach. W poprzednim sezonie tez byly niejasności, które z czasem się wyklarowały. Cierpliwości... :-) P.S Też czekam na wytłumaczenie tego ;-)
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to po prostu to, że to nie wydarzyło się naprawdę, a po prostu w głowie szeryfa. Twórcy nie będą za bardzo kombinować jak to wyjaśnić, bo to lenie. W ogóle jeśli ten serial doczeka się finału to pewnie okaże się, że to wszystko im się śniło. Ewentualnie, że to symulacja, a oni tak naprawdę lecą statkiem kosmicznym w roku 2099. Z drugiej strony myślę, że tam w ogóle nie ma pomysłu na koniec tej historii i twórcy tylko myślą nad tajemnicami, a nad ich rozwiązaniem pomyślą dopiero jak serial zostanie przedłużony o kolejny sezon.
Nie mogło się wydarzyć w głowie bo jest rana na ręce i są robaczki :)
Co do reszty to mam podobne przeczucie.
Mnie się ten serial mocno kojarzy z serialem Zagubieni i Turbulencje. Ale też czekam na wyjaśnienie bo jest tu mnóstwo zagadek :)
w punkt, serial z potencjalem ale bez sensownego pomyslu jak to dalej prowadzic, zamiast bezsensownego mnozenia zagadek i gwalcenia logiki
Na początku mnie nawet zaintrygowało, mimo ze jadą na znanych schematach, w którą stronę to pójdzie, snu, obcych, wampirów, fizyki i światów równoległych (wspomina o tym jeden z bohaterów) ale po pierwszym sezonie widzę ze to bezczelny skok na kasę Epixa i że wszyscy tam liczą na kilkanaście sezonów, rozwlekanie na siłę fabuły, miliardy jałowych scen i dialogów, odpuszczam sobie narazie
no chyba nie, bo żona szeryfa wykrzyczała, że się myliła. Oczywiście było to w głowie Sary Meyers.
Tłumaczę to tak że to miejsce wpływa na psychikę ludzką i powoduje nieracjonalne myślenie.
Kolejna sprawa że szeryf podjarał się uwolnieniem gdy zobaczył ze dziadek był w siłach specjalnych, a w US to mocna więź miedzy byłymi zolnierzami.
Głupie to było i nierozsądne jak wiele zachowań w tym miasteczku. Pierwsze z brzegu - nie słuchasz, proszę bardzo, wychodź, dobranoc :D
Biorac pod uwage dodawanie kolejnych niewyjasnionych bredni i absurdow w sezonie 2 nic sie nie dowiemy i temat zostanie zamniety albo po s2 ew dadza jeszcze na.pocieszenie s3, ktory moze dokonczy lub wyjasni cokolwiek ...
Koncepcja serialu przypomina mi ścieżkę, którą podążali twórcy "Zagubionych" (The Lost) i obawiam się, że podobny będzie finał, czyli kilka sezonów, mnóstwo fabularnych dziur pozostawionych bez wyjaśnienia i kompletnie odjechane zakończenie pozostawiające szerokie pole do interpretacji/domysłów
Dam sobie rękę uciąć, że twórcy wręcz liczą na cancela. Ich celem jest zrobienie jak największej liczby sezonów, wyjaśniając jak najmniej. Gołym okiem widać, że scenariusz jest pisany na bieżąco, bez jakiejś większej spójności. Wątki znikają i powracają (np. ten widmo-chłopiec czy upodabnianie się potworków do bliskich-po pierwszym odcinku wydawało się, że będzie to o wiele istotniejsze). Dorzucane są rzeczy kompletnie znikąd (latarnia w lesie, pająki, drzewo-teleport, amulety-cytując Todda Howarda: "It just works").
Gdybym musiał strzelać, to obstawiał bym cancel już po drugim sezonie, bo poza pierwszym odcinkiem nie wydarzyło się w nim kompletnie nic.
zasadniczo, to te wątki się po prostu przeplatają. Na tym to zazwyczaj polega w bardziej skomplikowanych serialach czy powieściach, że wątki nie idą jeden po drugim, tylko znikają się i pojawiają, a większość tych wątków opiera się na rzeczach które pokazano już w pierwszym sezonie
Lost w przeciwieństwie do tego serialu mał zwroty akcji w dosłownie każdym odcinku.
W tym serialu od 5 odcinków dosłownie nic się nie dzieje.
Gadające głowy przez 40 minut i akcje przez 5 minut.
Jeżeli miał szansę na bycie kolejnym Lostem to stracił te okazję wraz z drugim sezonem.
Parafrazując powiedzenie - kto oglądał Zagubionych ten się na tym filmie nie śmieje :D Po kilku odcinkach Stamtąd miałem już w głowie co raz częściej Lost. Cala koncepcja, że istnieje jakieś tajemnicze miejsce, do którego nie wiadomo jak się dostali bohaterowie, cyklicznie przybywają nowi, pewnie za sprawą jakiegoś ruchu wajchą w lesie (ironia), motyw z pytaniem czy to sen, a może czyściec, człowiek, który zna odpowiedzi na wiele pytań bo już tam jest od dzieciństwa, rozkminy jednych bohaterów, że może ot jednak super miejsce i lepiej nie wracać, no i oczywiście cud jak w Lost, kobieta, która nie mogła mieć dzieci, zaszła w ciąże. A na koniec drugiego sezonu okazuje się, że jedna z bohaterek powróciła do normalnego świata.
Serial ogląda się fajnie ale jeśli ktoś oglądał Lost i lubił ten serial, to na pewno Stamtąd traci dużo na wartości. Nie jest tak zaskakujące, tak nowe i ogólnie jest słabsze od Lost więc nie wywiera takiego wrażenia jak "pierwowzór".
Nie ma w tym nic dziwnego, że przypomina Ci Lost, bo wielu z jego twórców zaangażowanych też było w produkcje Lost. Jest na pewno nim inspirowany, ale mówili w wywiadzie, że wyciągnęli wnioski z Zagubionych i mają rozpisaną fabułę od początku do końca, żeby nie było znowu problemów z zakończeniem
Też od razu pomyślałem wtf, ale to wszystko mogło być tylko jego wizją, tak jak inni widza postaci czy znaki, a on nie został przeniesiony do żadnej studni tylko do tych ruin.
ja jestem po pierwszym odcinku pierwszego sezonu i zastanawiam się skąd ci ludzie mają jedzenie - ktoś powie że może uprawiają, no to skąd mieli nasiona? skąd mają nawozy? skąd mają paliwo? skąd mają ubrania? skąd mają elektryczność? skąd mają części zamienne do maszyn i urządzeń? skąd mają materiały na budowę i naprawę domów? skąd mają lekarstwa? a ty mówisz że największy bullshit dopiero przede mną - to trochę słabo.
- jedzenie jest mniej więcej wyjaśnione w jednym z dialogów oraz kilku scenach
- paliwo, ubrania, lekarstwa właściwie są wyjaśnione od pierwszego odcinka
- elektryczność jest jednym z wątków w 2 sezonie
- części zamienne i materiały budowlane: spoiler: nie mają
Ubrania to prosta sprawa: od dekad ludzie tam trafiają będą w podróży, więc mają ze sobą ciuchy, a że bardzo duża ich część nie przeżywa nawet 2 nocy, no to jest zapas ubrań na zmianę. Podobnie leki też ludzie wożą ze sobą na urlop czy wycieczki sporo leków więc jakieś zawsze sie znajdą, ale też nie jest pod tym względem kolorowo.
Z jedzeniem natomiast jest problem co prawda coś tam próbują uprawiać. A nasiona ? np. z pomidora z kanapki którą ktoś przywiózł w bagażu ze sobą, część rzeczy była i sobie rosła na pół dziko (przypominam to się dzieje od dekad).
Zwierzęta to samo część po prostu przychodziła do miasteczka z lasu, część pewnie była przywieziona itp.
Nawozy ? mają zwierzęta + sami wydalają = mają nawozy.
Ale ogólnie z jedzeniem nie ma jakiś rewelacji i będzie gorzej.
Trochę to taka sytuacja bezludnej wyspy w której co jakiś czas na plażę jest wyrzucany sprzęt z rozbitego statku, tylko w tym wypadku tym sprzętem są ludzie którzy zabłądzili w podróży i raczej mało kto tam żyje jakoś specjalnie długo, więc pozostawia po sobie dobytek dla innych.
Nie zgadzam się z ubraniami ponieważ chyba nie jest powiedziane, że ludzie którzy tam trafiają to głównie ludzie jadący w podróż na wakacje lub na inny wyjazd kilkudniowy. Ja co dzień jeżdżę po 200-300 km i jedyne co mam ze sobą dodatkowo to kamizelkę odblaskową. A skąd proszki do prania? Też ludzie jeżdżą z nimi na wakacje? Wiele razy byłem na wakacjach i nigdy żadnych leków ze sobą nie brałem bo po co skoro wszędzie są apteki? Jeśli jestem chory to nie pojadę przecież na wakacje. Leki mają krótkie terminy ważności. Żeby się wyżywić bez maszyn to prawie cała populacja miasteczka musiałaby się zajmować jedynie zdobywaniem żywności, a tymczasem po prostu przychodzą do baru i tam już wszystko jest. Te poletko co było pokazane w pierwszym odcinku to może by wyżywiło na bieżąco jedną lub dwie osoby. Skąd zboża?
Życie ba bezludnej wyspie wbrew pozorom jest koszmarem. Do jedzenia jest dostępny niewielki repertuar "dań". Raczej wyglądałoby to jak "cast away" - czyli udręka nie do zniesienia. To tyle jeśli o chodzi o marzycieli którzy planują co by wzięli ze sobą na bezludną wyspę.
Wszystko zależy kto i na co jest chory. Często ludzie muszą gdzieś jechać a są na antybiotyku, nie koniecznie od grypy, tylko od czegoś innego (zęby, stany zapalne etc.) więc biorą je ze sobą. To samo w przypadku chorób układu krążenia, nadciśnienia, astmy, cukrzycy, nerwicy. Wiele osób jest uzależnionych od tabletek nasennych, leków przeciwbólowych - także wożą je wszędzie ze sobą. Tak, więc kwestia leków jest dla mnie jak najbardziej logiczna. <br/> <br/>Bez proszku do prania można się obejść. Od wieków ludzie prali ubrania w przysłowiowym potoku. Z ziół można zrobić środek do wybawiania plam. Słyszałeś o orzechach piorących używanych od tysięcy lat? Kolejna banalna kwestia, którą można obalić. <br/> <br/>Zboża? Przecież mówili, że zastali posiane pola, nie koniecznie ręcznie, przecież kłosy można zbierać, ziarno przechowywać i siać. Zboża można też mieszać, stąd przenżyto. Warzywa można uzyskać nawet z organizmu. Wystarczy najeść się dzień wcześniej pomidorów, jak ktoś kumaty trafi do tego miasteczka i przypomni sobie, że dzień wcześniej jadł, wystarczy, że się wypróżni. To taki ekstremalny przykład, bo oczywiście jeśli ktoś ma pomidora w kanapce, też może próbować. Tutaj akurat chyba dużo nie trzeba było kombinować, bo twórcy w jednym z odcinków wyjaśnili, że były od zawsze, tak samo jak pojawiały się od czasu do czasu zwierzęta. Akurat w przypadku zwierząt, musieli taki myk zastosować, bo zwierzęta hodowlane nie żyją dziko w lesie, choć dziekie świnie (dziki) zostały przecież kiedyś udomowione.
Spróbuję trochę polemizować :)
Do prania w potoku potrzebna jest tarka. Bez tego prania nie ma bo to tylko namaczanie. Poza tym nie wiem czy współczesne ubrania wytrzymałyby pranie za pomocą tarki. Nie znam żadnego przysłowia o potoku. Trzeba bardzo się znać na ziołach by taki środek z ziół wykonać, a internet nie działa. Orzechy piorące występują w Indiach i okolicach.
Następna banalna kwestia do obalenia: ziarno czymś trzeba zbierać. No chyba nie gołymi rękoma? Minimum to sierp. Następnie trzeba mieć co najmniej cep, a później stanowisko do mielenia zboża chociażby kamieniem. Jest to najprostszy mozolny proces, któremu co dzień grono ludzi musiałoby poświęcać cały swój czas. Poza tym - trzeba mieć jeszcze o tym pojęcie.
CDN... idę na piwko.
Zanim wynaleziono tarki prano po prostu na kamieniach przy rzece. Ubrania są bo to ludzie w podróży a do tego sporo ich zginęło. Victor opowiada wszak że zginęli wszyscy oprócz niego. Nieścisłości w tym serialu jest masa i lepiej ich nie szukać bo głowa zaboli.
właśnie oglądam kolejny odcinek. Serial jest interesujący. Ale skąd mają np. żarówki? Przyszło mi przez myśl, że po prostu ten świat może być symulacją ale w takim razie po co starania o realność innych szczegółów? Zaparzyła właśnie herbatę. W takich warunkach torebka herbaty byłaby jak złoto czy towar luksusowy. Fajny wątek był z typkiem który myślał że jest wkręcany niczym w filmie "Gra".
Na sto procent jak zaczniesz szukać jakiś nieścisłości to je znajdziesz, ale póki co to nie wiadomo nawet czy Ci ludzie żyją, czy jest to jakaś symulacja, a może battle royale i to mnie intryguje i dla dobrej zabawy przy oglądaniu po prostu akceptuję zabieg fabularny, że zapasy przybywają do miasteczka wraz z innymi zagubionymi i pewnie zacznie mi to przeszkadzać dopiero wtedy gdy zacznę zauważać, ze mają wszystkiego pod dostatkiem, a na to się póki co nie zapowiada.
dla mnie zabawą jest również to że szukam nieścisłości i czekam na ich rozwiązanie. W serialu Lost myślałem że jest ich sporo a w większości poznałem odpowiedzi nawet po serialu w epilogu. Było to fajne i ten serial też może taki być mimo pozornej nielogiczności na początku.
Tam w lesie stoi ciężarówka z napisem canned food, może w domyśle można założyć, że takich ciężarówek przyjechało kiedyś do wioski więcej, jedna wiozła żywe kozy inna żarówki inna ciuchy. Jeśli każda ciężarówka była załadowana 79000 funtów (taka jest normalna masa pojazdu, a właściwie zespołu pojazdów, bo jest to tractor+trailer), no to biorąc pod uwagę, że stałych mieszkańców jest może z 60-70 osób, to można założyć, że takiego cargo jak mąka, cukier, herbata (rozkmiń na ile starczy 60 ludziom 79000 funtów herbaty), części zamienne, paliwo itp, itd jest po prostu w opór
na początku drugiego sezonu rozmawiają, że krucho z zapasami bo burza zniszczyła plony. Ktoś tam też idzie sprawdzić pułapki na zwierzynę.
Może ten starzec nie był człowiekiem i mógł to zrobić, tak samo jak znał imię żony szeryfa. Może miał go tylko zwabić na górę aby tam zginął, bo przecież sam starzec potem zaatakował szeryfa. Nie ma co rozkminiać takich sytuacji bo to nie jest serial na faktach. Rzeczy które się w nim dzieją mają nie mieć sensu. I może na końcu się wyjaśnią?
Ty na serio zadajesz takie pytania? A skąd wiesz, że to staruch rzucił tę linę, a nie jakieś moce, które miały go tam właśnie sprowadzić. Równie dobrze mógłbyś się naiwnie dziwić: Ale jak to, wszedł do drzewa i wylądował na dnie studni, jak to mozliwe?
Właśnie skończyłem dziś serial i faktycznie z tą liną to mi oczy otworzyłeś oczy... jest tu wiele niedomówień w postaci ''jak wszyscy omineli tak masywne drzewo (szczególnie rodzina Matthews tym swoim kamperem), które barykadowało im całą drogę i przejechali dalej mimo iż nadal tam leży'' itp itd.. czuć vibe Lost'ów i dla starych wyjadaczy będzie to na plus ale mam nadzieję, że sie w tym nie pogubią
ja myśle ze jak Sara powiedziala Boydowi przy ruinach ze to coś się z niego śmieje bo dotknął ramienia i rozprzestrzenił plagę po mieście, to znaczy że ten Martin to nie był wcale uwięziony, tylko musiał go przekonać by przekazać mu robaczki, więc mógł sobie zrobić z ta liną wszystko, i udawać staruszka by zmanipulować Boyda
co do drzewa, z tego co pamiętam, to oni nie omijali go, tylko zawracali i wtedy już byli 'utknięci' w tej pętli
Przecież wyglądał jak więzień z Oświęcimia to raczej naciągana teoria że udawał i to jeszcze jakimś cudem się sam zdybał do tej ściany. Może jakiś Coperfield.
Może ta baletnica z pozytywki, która tam grała obok mu rzuciła linę bo innej opcji nie widzę
Musimy przyjąć tę kolejną niemożliwą do wyjaśnienia sprawę z całym dobrem inwentarza. Większość rzeczy, która tam się dzieje, jest niemożliwa z naszego punktu widzenia.
Jestem właśnie po zakończeniu serialu i do tej pory mnie wkur* właśnie ta scena,mega przesadzona
bo juz w jednym z poprzednich odcinkow jest wspomniane ze rany w tym swiecie lecza sie znacznie szybciej (przy przebitej nodze dziecka) i sama pielegniarka byla tym zszokowana
Ten stary to jest główny zły w tym filmie - Boogeyman. Może przybierać różne postacie - również te postaci, które nie żyją i z którymi oni rozmawiają jak nikt nie widzi. Specjalnie miał tatuaż Marines, żeby Boyd mu współczuł. Wiedział o jego żonie. Manipulował Boydem, Później sam przybrał jej postać, żeby manipulować Boydem. Ogólnie ten cały świat został stworzony przez Boogeymana i on karmi się strachem i bólem swoich ofiar. Dlatego są te potwory w nocy - żeby powodować strach i ból. Dlatego ziszczają się największe lęki mieszkańców miasteczka From - na przykłąd cykady, który bardzo bał się brat Sary. Między innymi strachem i bólem dzieci, które widziała Tabitha. To są dzieci, które przebywają w szpitalu, w którym się obudziła - Św. Antoniego. Te dzieci wymawiają słowo "Ankui" ale tak na prawdę to słowo "Antoni' czyli nazwa szpitala. Wskazuje na to logo szpitalu, które przypomina dziurę i pnącza, w które patrzył się leżące dzieci - jakby leżały w szpitalu. Prawdopodobnie dzieci przenoszą się do świata Boogeymana podczas snu i mieszańcy miasteczka From je wtedy widzą. Myślę, że w trzecim sezonie Tabitha spotka siostrę Victora w realnym świecie, bo okaże się, żę ta siostra przeżyła i uciekła. Możliwe też, że zobaczy dzieci w szpitalu. Generalnie Boogeyman zaczyna przegrywać - świadczy o tym zmieniająca się pogoda w świecie From. Zobaczymy co przyniesie trzeci sezon, ale bardzo dużo się wyjaśni,