Subiektywnie, bo o gustach się nie dyskutuje.
Spasowałem po 5 odcinku, po prostu nie dam rady.
Netflix z Marvelem idą na ilość nie jakość - to jest sztandarowy przykład.
Jest tragicznie pod każdym względem; fabuła rozwijająca się w ślamazarnym tempie, w dodatku w sposób irytujący - jest źle ze scenariuszem lub drętwą obsadą, jest sztucznie, plastikowo, bez przekonania i iskry (która była w DareDevilu - a to mimo wszystko bliźniak choćby przez połączenie obsady).
Serial akcji - gdzie sztuki walki pokazane są w tak dramatycznie i beznadziejny sposób że normalnie w świecie ziewałem - House of Cards ma więcej akcji niż to to dzieło. Dźwięki z ekranu klapek bitych o podłogę imitujące łamanie kości, sapanie bohaterów - gdzie nieodzownym atrybutem każdego widza staje się przycisk 'mute', przypominają mi chińskie filmy z połowy lat '80 na VHS. Całość walk to jedne wielkie g.... powolne, brak koordyncji, momentami śmieszne - szybkość przypomina mecz szachów - tyle że szachy są szybsze. Jest źle a nawet gorzej, dosadniej - szybkość wygląda tak że po każdym uderzeniu/zwodzie aktorzy lecieli do kartek i czytali co mają robić dalej, kiedy już przeczytają ustawiają się i pokazują w którą wysuniętą rękę nie trafić lub uderzenie jest tak szybkie by przeciwnik 2 razy zdążył obiec uderzającego i broń Boże nic nie może trafić głównego bohatera, więc każdy uderzający go robi to jeszcze wolniej, by ten niczym w balecie zgiął się pięknie w uniku, lub zdążył wyskoczyć zrobić kołowrotek i pierwszy uderzyć - wygląda to prześmiesznie.
2/10 nigdy więcej...