Były jakieś pogłoski, że Aidan Turner miał pojawić się na castingu nowego Bonda ale czy do roli? Tego dokładnie nie wiem. A Tom wątpię by miał czas zagrać Bonda, zbliżają się dwie wielkie produkcje, w których będzie grał. A coś czuję, że zbliżają się kolejne propozycje i może się trafi na casting Bonda, ma styl i cudowny i mraśny akcent.
Jednak mam dziwne wrażenie, że On nigdy nie zagra sławnego Bonda, choć ta rola przyniosła by mu wielką sławę i szanse na kontynuację roli. Może się sprawdzi to czego tak wszystkie zarąbiste fanki pragną :D
Sęk w tym że Tom bardzo by chciał (czytałem gdzieś ostatnio z nim wywiad w którym mówił że zagranie Bonda to jego marzenie). Więc jak będzie chęć - kto wie? ;)
Wiesz on może chcieć zagrać ale wszystko zależy od reżysera i tego jak wypadnie na castingu. Jeśliby wypadł świetnie w przesłuchaniu to myślę, że jakiś "inny" reżyser nie byłby zachwycony jego sposobem grania. Nie obrażam Toma tak w ogóle ale chodzi mi jakby trafił na zrzędliwego reżysera ;)
Starania o rolę Bonda przypominają obstawianie wyścigów konnych , w których zakłada się wynik. Hiddleston ustawił się na pierwszym planie. Jest to sztuczne i dość irytujące.
Szczerze nie widzę go w roli Bonda. Prędzej Fassbendera (ale też nie). Nie widzę nikogo!
Chyba, że Aleksander Skarsgard. (?)
Mnie się wydaje, że Skarsgard jest dość ponury jak na Bonda, przynajmniej tak myślę. Nie wiem chyba nikt nie pasuje do tej roli z tych nowych aktorów, Craig się starzeje i myślę, że powinien ustąpić komuś młodszemu. Ale właśnie jest ten problem, że ciężko wybrać idealnego aktora do tej roli.
Według mnie, bardziej pasowałby jako przeciwnik Bonda lub jego towarzysz w misjach (inny agent ze statusem 00)
zobaczymy pewnie jest w grupie kandydatów, ale uważam że to tym czasowy bum związany z mnini serialem Hiddlestona który jest hitem w UK, podobnie było z turnerem hit poldark i też był juz ,,blisko roli" a zaraz Hardy wypali z hiciorem Taboo i machina ruszy w jego kierunku itak dalej i dalej.
Ale Bonda trzeba wybrać w miarę szybko, więc Hiddleston się wstrzelił czasowo. A Hardy, przynajmniej mam taką nadzieję, odrzuci ewentualną propozycję. Za dobry jest, żeby przez 10 lat stać w miejscu. No i moim zdaniem za bardzo przypomina Craiga.
Tyle tylko, że Tom jest tak sympatyczny i ujmująco grzeczny, że byłby pierwszym Bondem, który przed przywaleniem przeciwnikowi zacząłby go przepraszać, że musi się zachować tak brutalnie, a potem upewniłby się, czy nie przywalił za mocno...
Nie wątpię, że Tom da radę, ale będzie zabawnie - i dziwnie, jak w "Shetland", gdy przesympatyczny i delikatny w obejściu Douglas Henshall nagle okazał się godnym przeciwnikiem szkockich zakapiorów :-)
Wypluj te słowa. Wiadomo,że Tom lubi Bonda i pewnie chciałby zagrać,jak wielu aktorów. Ale wpakowanie go w kolejną franczyze na długie lata + ogromny rozgłos,rozpoznawalność i slawa(na dużo większą skale niż dziś) biorąc pod uwagę to,co się teraz wokół niego dzieje to dla mnie zły pomysł. Obawiam się,że mogłoby to być szkodliwe dla Toma.
To nie oznacza że nie chciałabym go zobaczyć w Bondzie w ogóle,ale w bliskiej przyszłości to chyba nie jest dobry pomysł. Zarówno Tom,jak i Michael mogliby kiedyś zagrać przeciwnika Bonda. Chętnie bym ich zobaczyła w takich rolach (choć Fassbender bardziej pasuje na czarny charakter). Nie chciałabym natomiast zobaczyć żadnego z nich uwiązanego na lata do tej wielkiej machiny,jaką są filmy o Bondzie.
Lepsza rola Bonda niż tego szitowego Lokiego z którą go wszyscy teraz kojarzą. Niech od tego ucieka jak najdalej, a rola Bonda mogła by być nowym początkiem.
Niestety, wg Barbary Broccoli, spadkobierczyni tej franczyzy, Tom nie nadaje się do roli Bonda, jeśli wierzyć plotkom.
Tak też się spodziewałam, cóż nie można mieć wszystkiego i musi sobie odpuścić starania do tej roli. Trafią mu się inne role i będą jeszcze większym hitem i to mu życzę z całego serca.
Również mu życzę, aby dostawał świetne i lepsze role, które napędzą bardziej jego karierę. Facet jest naprawdę utalentowany. Tylko musi dostać dobry materiał, przy którym tak się rozwinie i zadziwi świat, że prócz sławy i popularności zyska też uznanie i szacunek. Rola Bonda mu tego nie da po tym, jak zrobiono IMO koszmarny "Spectre"...
W ogóle mam wrażenie, że ta cała Broccoli specjalnie go nie wybrała. Pewnie się do niego podwalała jak nastolatka, on nie był nią zainteresowany i teraz babsko się mści.
Napisane tak dawno temu, a jakie prawdziwe. Ostatnio Broccoli powiedziała, że Hiddelston nie ma szans na rolę, bo jest "zarozumiały", więc to jest zwyczajnie prywatna wendeta, a nie ocena jego umiejętności aktorskich czy nadawania się do roli. Już nie mówiąc o tym, że zarzut tego typu jest po prostu śmieszny, bo Hiddelston we wszystkich wywiadach i wydarzeniach jest od lat konsekwentnie skromny oraz miły dla innych.