Zastanawiałem się, dlaczego ten film przeszedł bez nagród, ba, niemal bez echa.
Scenariusz jest perfekcyjny, nawet mocno "przypakowany" sterydami.
Poruszany problem należy do najbardziej palących i aktualnych, mamy w nim wszystko co trzeba: zwroty akcji, ciągłe podnoszenie poprzeczki, "mocne sceny", rosnące napięcie, wyrazisty konflikt i poważne dylematy bohaterów...
Ba, film jest mądry, mądrzejszy niż przeciętny thriller, bo w ostateczności zadaje pytania nie tylko o problemy etyczne jednostek, nie tylko o działanie systemu prawno-politycznego w Ameryce, nie tylko, tego samego, w cywilizacji zwanej "zachodnią", ale także o sprzeczne (i nie do pogodzenia) racje różnych cywilizacji i szanse na ich współistnienie.
Taki potencjał i, tak marny efekt.
Moim zdaniem film "położył się" na dwóch rzeczach.
Po pierwsze na ledwie przyzwoitym, konwencjonalnym, nudnym aktorstwie.
Po drugie - na równie konwencjonalnej formie.
Perfekcyjnej, wyżyłowanej, ale bez cienia polotu, pomysłu i (co chyba najważniejsze) prawdziwej pasji, emocji u twórców...
Niby "mucha nie siada", ale... no właśnie, mucha nie siada:(:(:(
Dlatego w konkurencji najczęściej wygrywają... lewackie najczęściej, ale mocne, dosadne, pełne gniewu manifesty (przykładem jest choćby twórczość Stone'a).
Ja tam wolę Formana, ale to już inny temat.
No właśnie - wielu tu pisze, że czegoś w tym filmie brakuje. Mnie też brakuje. Czego? Chyba bardziej wyrazistego zakończenia, ale nie tylko. Złapałam się na tym, że oczekiwałam (podświadomie) odpowiedzi na - jakże aktualne przecież - pytanie, czy wolno w takiej sytuacji torturować, czy nie. Wiadomo, że nie wolno, ale wiadomo też, że trzeba. Wynikające z tego paradoksu dylematy moralne, a także kwestia odpowiedzialności, są tu dobrze ukazane. Osławiona poprawność polityczna też nie dyktuje żadnej konkretnej odpowiedzi, żadnego konkretnego rozwiązania tego pata - może dlatego nikt się nie odważył przyznać filmowi nagrody.
Jak mawiał Szwejk: "Wiele jest rzeczy, których nie wolno, ale można":):):)
Nie ma ostatecznej i dobrej odpowiedzi (ja uważam, że w takiej sytuacji... trzeba).
Rozumiem, że czujesz się rozczarowana zakończeniem, ale... Moim zdaniem jest dobre. "Dobroć" nic nie dała, ale nie wiadomo, czy tortury byłyby skuteczne wobec tak zdeterminowanego i przygotowanego osobnika. Raczej nie. On chciał coś zademonstrować. I zademonstrował. "Rozsądzenie sporu" nic by nie dało, a tylko - obniżyło poziom filmu.
Prawdziwym problemem jest nieprzystawalność cywilizacji.
Na cda jest wersja w której ktoś "poprawił", czyli zmanipulował zakończenie i to w dziecinnie prosty sposób. Wystarczyło przenieść napisy końcowe i zakryć nimi scenę rozbrajania bomby. Z "offu" słychać, że akcja zakończyła się sukcesem. No i mamy happy and. Tymczasem poza tą rozbrojoną bomba jest jeszcze jedna, a na liczniku cyferki najpierw czerwienieją, a potem dochodzą do zera... Tak wygląda prawdziwe zakończenie. Nie rozumiem dlaczego ktoś chwycił się takich sztuczek, żeby... popsuć film.
No tak, obejrzałam teraz INNĄ wersję FILMU - w nim ZAKOŃCZENIE JEST INNE I MA SENS. Dałabym linki, ale Web nie puszcza ("Wprowadzona przez Ciebie treść jest niezgodna z Regulaminem Serwisu"). I co się dziwić, że wielu (w tym ja) pisze, że nie rozumie zakończenia i że w ogóle coś nie gra? Skandal i tyle."