Grupa nastolatków postanawia spędzić weekend na lokalnej wyspie, aby pożegnać się przed wyruszeniem do college'u. Nie zdają sobie sprawy, że z celi śmierci w więzieniu o zaostrzonym rygorze ucieka seryjny morderca. Przez gazety nazwany jest "Rzeźnikiem", ze względu na sposób w jaki postępował ze swoimi ofiarami, które ćwiartował w lokalnym sklepie mięsnym. Na nieszczęście młodych weekendowiczów zabójca ukrywa się na tej samej wyspie. Dochodzi do walki na śmierć i życie.
Scena początkowa wyglądała strasznie tanio, ale jednocześnie świadczyła o zaangażowaniu twórców i planach budowania napięcia. Potem wchodzą napisy początkowe na tle torturowanej kobiety w
akompaniamencie mrocznego hip hopowego bitu. Owe nitro okraszono teledyskowymi efektami, całość zaczęła więc zalatywać koszmarnie...